Kończący się rok to:
- 1384 wybiegane km
- 596 km wyjeżdżonych na rowerze
- 53h 49min wytańczonych na zumbie
- 149 571 spalonych kalorii
- debiut w półmaratonie
- debiut w biegu przeszkodowym
- życiówka na 5km - 26:04
- życiówka na 10km - 52:32
No i przede wszystkim początek drogi do maratonu - myśl zakiełkowała w marcu na mecie półmaratonu w Poznaniu, czyn rozpoczął się w grudniu.
A tak ten rok mniej więcej wyglądał 😄
|
Zaczęło się od śnieżnych treningów... |
|
...i opalenickiego biegu dla WOŚPa o 23:00 😄 |
|
|
|
W marcu przyszedł czas na najgorszą dychę w życiu (pewnie dlatego, że Tropem Wilczym 😉 ) - może zdjęcia nie odzwierciedlają, ale samopoczucie nieciekawe, tętno dramatyczne, a i wynik daleki od oczekiwań... |
|
Połowa marca to skuteczne zatarcie niesmaku jaki pozostał po Biegu Tropem Wilczym, czyli bardzo udany debiut w półmaratonie (więcej o nim tutaj) |
|
|
Maj to czas nowych wyzwań - no bo czemużby biegać wyłącznie po płaskim, czystym asfalcie? Formoza Challenge, czyli totalne sponiewieranie w błocie i przeogromna satysfakcja 😁 |
Czerwiec i kolejny półmaraton, tym razem w Grodzisku - upał i luki w treningu spowodowane kontuzją dały mi we znaki... Dobrze, że na ostatnich 2km towarzyszyły mi moje zające 👪💕
W drugiej połowie roku przerzuciłam się na leśne ścieżki:
|
Udana, acz upalna i dość trudna Pętla Krosowa GKB... |
|
|
...doskonały Forest Run! Forma rośnie! 😁 |
|
---i całkiem udany Cross Sułkowskiego (chociaż zdjęcie może nie oddaje 😂 ) |
Sezon zamknęłam mocną (jak na mnie) dychą w Rokietnicy. Więcej o tej walce przeczytacie
tutaj
|
Te zdjęcia doskonale oddaję samopoczucie 😂 |
A grudzień i plan na najbliższy czas? O tym już wiecie 😉 a jak jeszcze nie, to zapraszam do
lektury
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz