Kilometry na złotówki

Długie wybiegania mają to do siebie, że przez długi, monotonny czas człowiek jest sam ze swoimi myślami... I rozmyśla... Duma... Wpada na różne pomysły - zaczynając od tych przyziemnych jak menu niedzielnego obiadu, poprzez głupie lub co najmniej śmieszne, a kończąc na tych związanych z sensem istnienia. I właśnie te ostatnie dopadły mnie na jednym z długich treningów.

Od grudnia 2017 przygotowuję się do pierwszego maratonu. Na swojej biegowej drodze spotykam się z głosami, że to bieganie to przecież bez sensu, no bo po co się tak umęczać? "Przecież pada! Idziesz biegać?!", "Wieje, a Ty chcesz startować w zawodach?!", "Katar masz! Rozchorujesz się!".

No to może poza oczywistym sensem, który ja w tym całym bieganiu widzę, znajdę jeszcze taki, który dostrzegą i inni? I tak narodził się pomysł, żeby maraton przebiec dla jakiejś fundacji. Jako, że tematyka nowotworowa jest mi niestety z różnych względów bliska, padło na Fundację RAK OFF i jej podopiecznych.

Ale jak? Tak przebiec i już? Nie! Za każdy najdłuższy bieg w tygodniu, podczas całej mojej drogi do maratonu, wpłacam 1zł za każdy 1km. Podczas samego maratonu (najpewniej 30.09.2018 w Warszawie), oprócz złotówek za kilometry, dodatkowo za przebiegnięcie mety dołożę 50zł.

Niezmiernie miło mi będzie jeśli i Ty się dołączysz :) Żeby nie było żadnych niedomówień, założyłam skarbonkę w serwisie siepomaga.pl - link do niej znajdziesz w menu po prawej stronie.

Nie biegasz? Możesz wpłacić za moje kilometry, o których na bieżąco informuję na blogu lub wpłacić dowolną kwotę - małą, dużą, jaką możesz i chcesz, każda złotówka jest tak samo cenna :)

A tak poza wszystkim, to mając świadomość, że bieganiem wymiernie pomagam, mam większą motywację do codziennych treningów i mam nadzieję, że większą szansę na dobiegnięcie do mety na 42-im kilometrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz