piątek, 20 kwietnia 2018

A miało być tak pięknie... ależ jest! :D

Zacznę od rzeczy najważniejszych 👍💕

Primo - skarbonka dla Michała jest już nieaktywna. Na zbiórce głównej została zebrana już cała potrzebna kwota !! 👍😀 Moja inicjatywa nie przyczyniła się co prawda znacznie, powiedziałabym wręcz, że raczej bardzo skromnie, ale cieszę się, że w ogóle 😌

Secundo - dla kogoś pieniążki zbierać chcę dalej! Zatem powracam do gromadzenia funduszy na rzecz Fundacji Rak Off. Aktywna skarbonka znajduje się po prawej stronie, jak i w linku poniżej. Na razie droga do Półmaratonu Wrocławskiego, a następnie wyboista i trudna przeprawa "domaratońska" (30.09.2018) - każdy kilometr z najdłuższego biegu w tygodniu zamieniam na złotówkę i wrzucam do skarbonki 👍😎

https://www.siepomaga.pl/mileniutki-dla-rakoff
https://www.siepomaga.pl/mileniutki-dla-rakoff

A propos maratonu... Orlen Warsaw Marathon na chwilę zaprzepaścił moją pracę nad własnym żalem i smutkiem przesyłając mi w środę tego oto smsa:


😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭

Dobra! Dobra! Koniec mazgania! Trening sam się nie zrobi!

Tak jak 4,5 miesiąca temu, tak i dzisiaj trening sponsorował wulkanizator 😁 Autko do warsztatu na zmianę opon (tak wiem, rychło w czas 😂 ), a ja na pieszo - rowerową ścieżkę dreptać kaemy 👍

Poprzednio aura, jak i ja byłyśmy zgoła odmienne:


I tak się zaczęłam zastanawiać, jaką w zasadzie wolę pogodę do biegania? No bo w sumie lepiej jak jest chłodno - tętno niższe, zadyszka mniejsza, bidonu targać ze sobą nie trzeba... Upał z kolei (tak, dzisiaj był już upał) strasznie daje w kość i okulary się na pocie po nosie ślizgają... Jednakże, do treningu w warunkach mżawkowo - zimnych trzeba się wewnętrznie przekonywać - "ta szaroburość nie jest wcale taka szaro-bura". Druga sprawa - odzienie wierzchnie - jedna warstwa, druga warstwa, szalik, czapka, rękawiczki - weź to człowieku ogarnij! Samo ubieranie się wykańcza zanim jeszcze na trening właściwy wyjdę 😂 W upale zaś warstewek jak na lekarstwo, a czapeczka tylko z daszkiem. I słoneczko! Czy w takich warunkach trzeba się jakoś specjalnie zmagać z samym z sobą "wyjść czy nie?". No pewnie, że wyjść! 😎

Mam tę moc!
I tak człapałam przed siebie - powrót po 5 tygodniach jest dość trudny, zatem nazwę to raczej człapaniem niż bieganiem 😂 - aż przede mną pojawił się podbieg! A co powinien robić biegacz jak widzi podbieg? Za... przyspieszyć! 


Zdjęcia podbiegów są zawsze bardziej łaskawe niż rzeczywistość 😉 Natomiast wykresy z TomToma są w takich przypadkach zawsze bezlitosne 😂


Jakie jest dalsze postępowanie z podbiegami? Gdy już droga osiągnie moment, w którym przestaje się dalej wznosić - zatrzymujesz się (lub tylko zwalniasz jeśli jesteś hardcorem), sprawdzasz, czy żyjesz, przeganiasz mroczki sprzed oczu i starasz się zacząć oddychać. Następnie spokojnie zaczynasz zbiegać, a gdy tylko znajdziesz ławkę - odpoczywasz:

Twoje ciało i nogi są Ci wdzięczne 😌
Po tym niespodziewanym incydencie, który zafundowałam swoim nogom, na kolejnych 7 km dałam im odpocząć niespiesznym człapaniem zamykając kilometraż na 12,18 km. Jeszcze 2 miesiące temu praktycznie co tydzień robiłam trening na dystansie półmaratonu, a dzisiaj i tak cieszy mnie marne 12 kaemów 😎 Tym samym otworzyłam fundacyjną skarbonkę 👍 również Ciebie zachęcam do jej wsparcia 😊


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz