piątek, 13 kwietnia 2018

Powrót do żywych! :D

Powrót do biegania po 5-ciu tygodniach "nicnierobienia" jest prawie jak zaczynanie biegania w ogóle! Od czasu jak zaczęłam biegać to jest pierwsza tak długa przerwa. Oczywiście były jakieś w między czasie, ale nigdy 5 tygodni i nigdy nie było tak, że gdy nie biegam, to nie robię nic zastępczego, a prawda jest taka, że drugą połowę marca i pierwszą kwietnia przesiedziałam na kanapie 😖

Oczywiście nie jest tak, że dzisiaj nagle zerwałam się z fotela i ruszyłam do lasu. Zaczęłam powoli tydzień temu od rowerów z dzieciakami, potem wprowadziłam ćwiczenia w domu i jogę. W środę przetuptałam 2,5 km po oddaniu samochodu na myjnię, no a dzisiaj już wyszłam pobiegać 😎

Wychodząc na trening (trochę duże słowo jak na zaliczone tempo i dystans 😂 ) zastanawiałam się po jakiej odległości będę miała dość... Chciałabym zrobić 5 km (wiadomo na początku nie należy przesadzać z odległością 😂 ), ale czy podołam?


Okazuje się jednak, że ciało pamięta! 6 km przebiegłam bez większego problemu, myślę, że i dyszkę byłabym w stanie pokonać, ale chcę, żeby powrót był stopniowy, łagodny i nie skończył się zbyt szybkim przeciążeniem i ponownym wykluczeniem z treningów.

Na ostatnim przedgrypowym treningu aura była wietrzna i bardziej zimowa niż wiosenna, a dzisiaj? Dzisiaj pokusiłabym się o stwierdzenie, że mamy lato!



Ostatnim razem jak przebiegałam dzisiejszą trasą, to mój ulubiony podmokły zagajnik był jeszcze totalnie skuty lodem i pokryty śniegiem! Dzisiaj już bym tam suchą nogą nie przeszła 😉

Jako, że wybieganie krótkie, to w domu jeszcze trochę czasu poświęciłam wygibasom na macie. Jogin ze mnie żaden, proszę więc absolutnie nie traktować poniższych zdjęć instruktażowo 😂 Ponoć to jednak dobre dla biegaczy, więc się poświęcam... Może kiedyś polubię 😂


Gdyby nie przebrzydła grypa, za tydzień dopadałaby mnie już przedmaratońska biegunka... Los chciał jednak inaczej... Ale! W każdej sytuacji staram się szukać pozytywów. W sumie mogę podziękować tej grypie, dzięki niej mam więcej czasu na maratoński trening - nie tylko ten biegowy (deska, brzuchy, ramiona, joga - wszystko już wdrożone, wystarczy to pociągnąć), dowiem się co się dzieje po 30-ym km od maratońskich debiutantek, z którymi sama miałam debiutować, rozbiegam się wcześniej na krótszych zawodach. No i trenując latem mam nadzieję uniknąć wrześniowej infekcji 😷

No tak... Pobiegane, poćwiczone, zaplanowane, ale co ze skarbonką? Powrót do aktywnych żywych oznacza też powrót do zbierania pieniążków 👍😊 Chciałam znowu założyć skarbonkę dla Fundacji RAK OFF, ale natknęłam się na informację, że jeden z podopiecznych tejże Fundacji pilnie potrzebuje wsparcia. Z doświadczenia wiem, że łatwiej sięgnąć do własnego portfela, gdy za zbiórką kryje się ludzka historia. Dlatego też, przez najbliższe dwa miesiące, czyli całą drogę do półmaratonu wrocławskiego, będę swoje bieganie dedykować właśnie Michałowi i to właśnie dla niego założyłam skarbonkę. Liczę również na Twoje wsparcie 👍



Ja już zaczęłam! 😎


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz